Legnica a Powstanie Warszawskie
Wysłane przez Anonimowy użytkownik 
Anonimowy użytkownik
Legnica a Powstanie Warszawskie
02 sie 2013 - 12:46:10
Zdjęcie przedstawia symboliczną mogiłę żołnierz Armii Krajowej w Legnicy.Tak oto stutysięczne miasto uczciło pamięć bezprzykładnej tragedii Miasta Warszawy.Wstyd i hańba dla władz lokalnych,stowarzyszeń i obywateli Legnicy.

Legnica a Powstanie Warszawskie

Co wspólnego ma Legnica z Powstaniem Warszawskim?
Wbrew pozorom bardzo wiele.A właściwiej BARDZO WIELE.
Zastanawiam się czy portal kiedykolwiek pokaże ludziom dlaczego niemiecka Liegnitz zmieniła się w polską Lignicę,a póżniej Legnicę.Jak na razie ani widu ani słychu na ten temat.
Natomiast to co wymyślił Wojewoda to co najmniej epicentrum absurdu (oficjalny komunikat):
W czwartek (1 sierpnia), na terenie Legnicy przeprowadzony zostanie trening systemu ostrzegania i alarmowania mieszkańców, zgodnie z poleceniem Wojewody Dolnośląskiego. Uruchomione zostaną syreny alarmowe, które wyemitują od godz. 17:00 do godz.17:03 sygnału „ogłoszenie alarmu” (modulowany dźwięk syreny).
Będzie to jednocześnie upamiętnienie godziny „W" i 69 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Zaiste wspaniałe upamiętnienie dla Powstańców! Pośmiertnie zostali włączeni w trening systemu ostrzegania! Brawo urzędasy!
Wspaniała lekcja patriotyzmu-palce lizać.Proponuję podpiąć także obchody bitwy pod Grunwaldem do reklamy Gilette,
a 3 MAJA obchodzić razem z Lidlem.Nie ma nic piękniejszego niż lokalne inicjatywy.Zresztą to karygodne podejście także dla bezpieczeństwa Dolnego Sląska:
Wyobrażcie sobie Państwo ,ze wczoraj na Dolny Śląsk miałby spaść nagle gigantyczny grad.Wojewoda puści syrenę np. o 14.00 a ludność będzie przekonana,ze to hołd dla Powstańców!Jak można tak idiotycznie podchodzić do kwestii bezpieczeństwa-nie mam pojęcia.Nie lepszy jest profil facebookowy Legnicy:
1 sierpnia polecają akcję Piaskownica 2013!
Zamiast upamiętnić bezprzykładną tragedię Miasta 69 lat temu,proponuje się ludziom babranie w piasku.Dowodzi to niewątpliwie ,ze legnickie urzędasy mają piasek zamiast mózgów.
Byłem w Warszawie raz w życiu.Warszawa jest brzydka-tak głosi stereotyp a ja bardzo lubię weryfikować stereotypy.
I rzeczywiście możnaby powiedzieć,że Warszawa jest brzydka.
Dziwna jednak jest ta brzydota-o wiele piękniejsza od piękna Pragi czy Osla.Czemu? Bo Praga i Oslo to kolaboracja z nazistami a Warszawa to bunt wolności.To nie Powstańców wina,ze Stalin zatrzymał sowieckie czołgi na przedmieściach Warszawy.O Powstaniu opowiadać jednak nie będę.Wszelkim krytykom Powstania polecam niemieckie okupacyjne akty prawne z tamtego okresu.Naziści mieli bardzo ciekawe poczucie,,sprawiedliwości'' -prawie za każde wykroczenie kara śmierci.Jak Warszawa miała nie wybuchnąć po 5 latach-o tym rozmaici ,,intelektualiści'' nie zwykli się zastanawiać.
Dziwi mnie natomiast inna rzecz-ot jest bliziutko ŚWIATOWY ZWIĄZEK ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ OBWÓD LEGNICA.Czy ktoś z Portalu nie mógł podejść? Poprosić o wywiad? Moze żyje ktoś, kto ma fascynującą historię do opowiedzenia? Ludzie nie są nieśmiertelni...
Czy historia Legnicy to tylko sami Niemcy?
Ja nie mam nic przeciwko Mattheusowi.Żył sobie w Liegnitz-fajnie,super.Czy jest coś dziwnego jednak w tym,ze na portalu o historii Legnicy chciałbym poczytać coś o Historii Legnicy? Bo jeśli AK nie jest częścią historii miasta ,to ja już zupełnie nie wiem co jest historią miasta.
Wrzucę tekst jutro czyli 02.08 ,uznając,ze portal do 24.00 ma czas na jakąś inicjatywę.Mając taki piękny portal można zrobić siłę dobrego.Masę rzeczy -wywiad z Akowcem,pokazać na Facebooku pamiątkową tablicę na cmentarzu legnickim ,zapalić wirtualny znicz Powstańcóm.
I żeby nie było -wiadomo,ze na barki dwóch porządnych osób i osoby nie można zrzucać całej historii miasta.Ale skoro znajduje się miejsce dla jakiś blaszek z Liegnitz to może także znaleźć się dla legnickiego AK? Nawet symbolicznie....

Ps.coś mi się zdaję,że znowu oberwę za polski ,,nacjonalizm''


Wróciłem(02.08.13)
Nie wiem czy naprawdę nie będzie to ostatni mój post na tym forum.Miałem nadzieję na trochę inny portal.Wybuch Powstania w Getcie Warszawskim portal uczcił sprzątaniem cmentarza żydowskiego w Legnicy.I bardzo pięknie.Wybuch Powstania Warszawskiego portal uczcił niczym -no chyba,że serią pocztóweczek z gigantycznymi ogórkami.Byłem wczoraj na cmentarzu-pusto.Zniczy brak.A przecież mając taki portal można zrobić tyle dobrego dla Legnicy.Portal może mnie za to znienawidzić ,ale nie podoba mi się tor jakim portal pojechał.Chciałbym trochę więcej Legnicy w Liegnitz.pl.Bo jak na razie -pusto...

Chcoiaż mój post to chyba stukanie głową o mur.Skoro w zakładce ,,o nas''
pisze Nie interesuje nas jej narodowa czy państwowa przynależność-
to po co portalowi pamięć o Powstaniu? Natomiast gdyby jeden z katów Warszawy urodziłby się w Liegnitz niewątpliwie znalazłby ładne miejsce na portalu dołączajac do panów Mansteinów,Hothów,Elsnerów i Charbonierów.
Wydawałoby się się,że w Europie miotanej dziś kryzysem gospodarczym,w której hurtowo odradzają się partie nacjonalistyczne i komunistyczne(Rosja,Grecja) tym bardziej powinno się pisać historię antytotalitarną.W Legnicy natomiast niepodzielnie króluje Pan Wariatuńcio który w ramach ,,europejskości'' bawi się historyczną gumką do mazania ,na każdym kroku wybielając komunistyczne zbrodnie bądż je zaniżając.
Komuniści zniszczyli zresztą nawet te ukochane przez portal ogórki bo zamarzył im się w Legnicy przemysł ciężki.Ale o o tym ani mru mru-bo to temat tabu.
Nie jestem bezkrytycznym fanem polskości-nie wiem wiec dlaczego miałbym stać się bezkrytycznym fanem niemieckości.
Załączniki:
LegnicaAK.JPG (457.7 KB)
otwórz | pobierz
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
05 sie 2013 - 09:51:54
Ciekawy post Panie kolego. Kilka refleksji z mojej strony gdyż tematyka obu powstań warszawskich jest mi bardzo bliska.

Pierwszym zasadniczym problemem jest sposób postrzegania obu powstań przez przeciętnego Kowalskiego mieszkającego w tym czy innym Województwie, ościennym do Mazowieckiego. Abstrahując od znikomej wiedzy nt. przyczyn wybuchu, przebiegu i tragicznych skutków (ale tego w zasadzie nie można wymagać od każdego) to w opinii przeciętnego Kowalskiego Powstanie Warszawskie to LOKALNY - warszawski zryw, a co za tym idzie "srednio mnie to interesuje co się działo w Warszawie". Błędna opinia często powtarzana z ust do ust, bez jakiegokolwiek zastanowienia, czy faktycznie powstanie warszawskie to tylko lokalny zryw nie mający żadnego przełożenia na historię Polski...

Kolejna sprawa to kwestia, iż Powstania Warszawskiego (skupmy się na sierpniowym) nie sposób ocenić jednym słowem TAK czy NIE. Pierwsza kwestia to decyzja o wybuchu, podjęta przez dowództwo. Dziś z perspektywy niemal 70 lat przy znajomości wszelkich ówczesnych uwarunkowań geopolityznych od Wołgi po Atlantyk, łatwo jest powiedzieć, że ów zryw był głupotą. Jednak być może inaczej byśmy do sprawy podeszli mieszkając w mieście okupowanym od 5 lat przez Niemców, gdzie przeżycie każdego kolejnego dnia było sukcesem i osobistą wygraną w tej niekończącej się wojnie... Łapanki, masowe uliczne rozstrzelania, Pawiak, Al. Szucha, Palmiry to nazwy miejsc, które dziś u wielu wywołują zimny dreszcz... To był swoisty "balon" emocji, napięcia i chęci zemsty na okupancie, który musiał kiedyś pęknąć...

W jednym szeregu z dowództwem podejmującym decyzję o wybuchu nie można stawiać szeregowych żołnierzy, ani tym bardziej ludności cywilnej, którzy w tych tragicznych 63 dniach przeżyli piekło. Chwała bohaterom, 200 tysiącom bohaterów, którzy polegli w tym krwawym zrywie.

Warszawa w II wojnie światowej poniosła największą ofiarę. Ok. 700 tyś zabitych mieszkańcow. Zabitych we wrześniu 1939 r, zabitych w ulicznych łapankach i rozstrzelaniach, zabitych poczas likwidacji getta, zabitych w Treblince i zabitych w powstaniu sierpniowym. Do tego utrata większości zabytków, dzieł, dokumentów, księgozbiorów które miały nieocenioną wartość historyczną Rzeczypospolitej.

Ten ogrom tragedii, zniszczeń, śmierci jest nie do ogarnięcia i dopiero spacer po ulicach Warszawy gdzie co chwilę napotyka się jakieś miejsce pamięci, tablicę z tradycyjnym sformułowaniem: "w tym miejscu w dniu X zabito X Polaków" przemawia do podświadomości jaką ofiarę Warszawa złożyła na ołtarzu ojczyzny, za to, że jest stolicą, za to, że podczas okupacji była najbardziej polskim z polskich miast. W tym miejscu rozstrzelano i spalono 1000, 2000, 5000 i w końcu najbardziej tragiczne miejsce z tablicą mówiącą o masowej egzekucji i spaleniu 12 000 Polaków w ciągu kilku sierpniowych dni powstania...

I teraz odnosząc się do Twojej wypowiedzi kol. Kosa25:
- Warszawa jest brzydka, hm... Być może, w końcu w IIWŚ została niemal cała zburzona i po wojnie bez konsekwencji w działaniu odbudowana, a raczej wybudowana na nowo. Pytanie tylko do kolegi Kosy - kiedy był ów "raz" w Warszawie. Bo dzisiejsza Warszawa to nie to samo miasto co 5 czy 10 lat temu. Nie mówiąc o wyglądzie Warszawy z okresu transformacji 1989 i wcześniej... Pod względem rozwoju miasta, infrastruktury, ilości nowych budynków i inwestycji żadne inne polskie miasto nie ma szans w dogonieniu Warszawy. Nieodległy Wrocław rozwija się prężnie, ale jest to tylko rozwój na ćwierć gwizdka w stosunku do rozwoju Warszawy. Nie mówiąc o naszej kochanej Legnicy, która obecnie jest niemal tym samym miastem co 10, 20 lat temu, bo liczba oddanych za ostatnie 20 lat inwestycji w Legnicy (dość spektakularnych biorąc pod uwagę np galerie) nie przekracza ilośći inwestycji oddawanych w Warszawie w ciągu jednego kwartału danego roku... Po co ten tekst, po to, że jeżeli ktoś mówi, że był raz w Warszawie i miało to zazwyczaj miejsce kilkadziesiąt lat temu podczas wycieczki szkolnej, to znaczy, że nie był w obecnej Warszawie:) Zapraszam kol. Kosa - służę za przewodnika jakby co:)
- uczczenie godziny W z syren. Nie do końca załapałem intencję w tekście kol. Ale mnie osobiście, aż tak nie rusza, że uruchomienie syren podpięto pod "ćwiczenia". Liczy się fakt, że o 17 w wielu miastach Polski zabrzmiał sygnał, który na codzień musi kojarzyć się ze znaczącym wydarzeniem, ostrzeżeniem przed nadciągającą tragedią. Ten sygnał to tylko minuta... I cisza... A w 1944 r. po tej minucie miały miejsce 63 tragiczne dni... Dni, w którym każdorazowo ginęło "średnio" po ok. 3000 tyś ludzi. Czcimy pamięcią amerykańską tragedię WTC z 11.09.2001 r. w której zginęło prawie 3 000 ludzi. 63 dni Powstania w Warszawie to codzienna tragedia w skali WTC. Pamitamy o Katyniu, w którym zgładzono blisko 22 000 ludzi. W porównaniu do 200 000 ofiar powstania warszawskiego Katyń wydaje się "niewielką" zbrodnią na Polsce...

I podsumowując. Ci którzy jeszcze sobie nie uświadomili, że sierpniowe powstanie warszawskie miało ogólnopolski i kluczowy charakter na historię Polski muszą to w końcu zrobić. To tak samo istotny zryw jak Powstania Śląskie czy Powstanie Wielkopolskie. A że tragiczne w skutkach - możemy, a może musimy potępiać dowództwo, ale nie możemy odmawiać heroiczności i pamięci tym którzy zgineli...

Kwietniowe powstanie warszawskie - jeszcze bardziej tragiczne, nie mające na celu odniesienia jakiegokolwiek zwycięstwa poza moralnym, poza poczuciem ulgi, iż można ginąć z karabinem w ręku, a nie w komorze gazowej zasługuje na odrębny temat...

Pisać na ten temat możnaby wiele. Czy Legnica jako miasto w sposób wystarczający chociaż w symboliczny sposób upamiętniła te tragiczne wydarzenia? Na pewno nie, choć mamy na Piekarach ulicę Powstańców Warszawy... Ale czego wymagać od władz, które nawet lokalnej historii nie potrafią oddać dostatecznej pamięci. Mówię o Bitwie pod Legnicą z 1241 r., która w dość skromny sposób została upamiętniona jedynie na obelisku milenijnym na Skwerze Orląt Lwowskich. O innych miejscach mi nie wiadomo... Ale jeżeli jest tak jak napisałem, to w mojej Warszawie są przynajmniej trzy znaczące miejsca gdzie Bitwa pod Legnicą 1241 r. została upamiętniona: Grób Nieznanego Żołnierza, Pomnik Jazdy Polskiej i Wrota Katedry Polowej WP...



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-08-05 09:56 przez filosss.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
05 wrz 2013 - 11:29:35
Czcić w Legnicy samobójczy, niedojrzały i nieprzemyślany zryw grupy ludzi z Warszawy, który skutkował kompletną destrukcją pewnego dużego miasta na Mazowszu? Jaki w tym sens? Jesli warszawiacy chcą, niech sobie czczą. Ja jestem impregnowany na warszawocentryzm i masochistyczny, polski kult ofiar i przegranych.

Pisanie o tym, że wielką głupotę, czyli rozpoczęcie powstania usprawiedliwia nastrój panujący w mieście, jest karygodne. Niepanowanie nad swoimi emocjami jest złem, a niewyobrażalnym złem jest to, kiedy za bezmyślność, chwilowe uniesienie i gorący temperament należy płacić tak wiele jak zapłacili warszawiacy.

Jeśli już, to w Legnicy (a więc na Śląsku), Polacy powinni czcić syrenami przede wszystkich Powstańców Śląskich. Oni przynajmniej wygrali swoją walkę,a ponadto łączy nas z nimi jedna i ta sama śląska ziemia.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-05 14:59 przez septemberlicht.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
05 wrz 2013 - 16:14:50
Nie mogę czytać takich śmieci...
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
10 wrz 2013 - 09:32:50
septemberlicht => Jakże błędne myślenie, aczkolwiek jakże tradycyjne: " G... mnie obchodzi co się działo w jakiejś Warszawie, bo liczy się tylko moje miasto X... (tu wpisać nazwę miasta z którego pochodzi wypowiadający te słowa)."

Proponuję doczytać, doedukować się, a nie powtarzać farmazony - co ciekawe farmazony wypowiadane o wiele częściej w miastach z "Ziem wyzyskanych" niż w miastach stricte "polskich"... I tu chyba leży problem, problem własnej tożsamości, bo mieszkaniec Legnicy czy Wrocławia chodzi po bruku, który z polską historią miał niewiele lub nic wspólnego. Historia Polski, ludzi ja tworzących na tych ziemiach ma zaledwie kilkadziesiąt lat...

To po primo, secundo: nie można Powstania Warszawskiego (sierpniowego, bo nie zapominajmy o drugim powstaniu kwietniowych - w gettcie), podsumować jednym słowem TAK lub NIE... Zbyt wiele czynników, wyznaczników, powodów, decyzji, wydarzeń, śmierci, zniszczeń, bohaterstwa, klęsk itd. itp...

Przede wszystkim liczę, że wreszcie zostanie zrzucona maska hołdu wszystkim wydarzeniom jakie miały miejsce w naszej histiorii. Hołdujemy każdej klęsce, każdej porażce stwierdzając, że tak musiało być, a skoro musiało to należy to otoczyć czcią... Nie inaczej jest w przypadku Powstania Warszawskiego. Tych, którzy podjeli decyzję o wybuchu zdjąłbym z wszelkich pomników, nazw placów i ulic... Ale nie można odmawiać bohaterstwa szeregowym żołnierzom i przede wszystkim cywilom wciągniętym w wir walki, niemieckiego ludobójstwa i wojennej pożogi...

I tu jest meritum: wysmiewając powstanie, wyśmiewa się tamte wydarzenia, śmierć 200 tysięcy ludzi, którym należy się pamięć i szacunek, za to co przeżyli wciągnięci w wir bezsensownej walki, bez możliwości wpływu na własny udział w tym traginczym wydarzeniu... Należy rozgraniczyć decyzję o powstaniu od tragedii jaką to powstanie wywołało...

septemberlicht => historia jest jak ekonomia, jedno mikro wydarzenie nie pozostaje bez wpływu na skalę makro... Boli mnie płytkość takich opinii, postrzeganie poszczególnych wydarzeń w naszej historii jako lokalnych nie mających wpływu na losy całego kraju. Czy bitwa pod Legnicą 1241 r. też była tylko wydarzeniem lokalnym? Czy inne ważne wydarzenie warszawskie jakim była bitwa z 1920 r. też była lokalną wojenką, która nic nie zmieniła w losach mieszkańców Łodzi czy Poznania? Nie inaczej było z Powstaniem sierpniowym, wpływ na historię Polski i losy nas wszystkich miało znaczne - niestety...

Powstaniem i wcześniejszą akcją "Burza" zrobiliśmy dobrze Stalinowi, znacznie ułatwiając robotę NKWD w rozwaleniu państwa podziemnego... Ale jaką winę za to ponosi 200 tysięcy, którzy zginęli w tych dniach?

Co roku zapalam świeczki w miejscach pamięci masowych mordów podczas powstania i na poszczególnych mogiłach, oddając cześć i hołd tym, którzy nie mieli wpływu na własną śmierć. Za to nigdy nie zapalę świeczki na mogiłach czy pod pomnikami "Niedźwiadka", "Bora", "Montera", "Tabora" i innych, którzy wywołali to piekło...
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
10 wrz 2013 - 20:48:50
@filosss

Mnie powstanie warszawskie interesuje tak samo, jak warszawiaków interesują powstania śląskie. Myślę, że to uczciwe stawianie sprawy. Ślązaków, w tym mnie, samobójcze zrywy warszawiaków nie dotyczyły w żadnym stopniu. Gdzie Śląsk, gdzie Warszawa? No może dotyczyły w takim stopniu, że przez kilkadziesiąt lat po wojnie radośnie wywożono z mojego Śląska (i nie tylko) cegłówki z radośnie rozbieranych "faszystowskich domów" na odbudowę "stolycy Polski". A potem wyżywano się latami w Warszawie na Ślązakach-kolaborantach, Ślązakach-wehrmachtowcach, Ślązakach-zdrajach...

Odsyłanie mnie do książek i inne protekcjonalne uwagi zbywam milczeniem.

Jakie znaczenie ma to, czy opinie o powstaniu warszawskim wypowiada ktoś z ziem tutejszych czy tamtejszych? Nie rozumiem. Będziemy się licytować, kto jest bardziej Polakiem? W czyich żyłach płynie czystsza krew? Z góry zastrzegam, że etnicznie jestem mieszańcem, a w ostatnim spisie powszechnym deklarowałem inną narodość niż "polska". To znaczy, że z góry nie mam racji? Czy ja, Ślązak mieszkający na Śląsku, nie mam prawa wyrazić opinii o tym, czyja pamięć powinna być prymarnie na Śląsku czczona?

NIe odmawiam bohaterstwa tym młodym ludziom, których przywódcy powstania warszawskiego wydali lekką ręką na pewną śmierć. Nie odmawiam bohaterstwa także 11-12 letnim chłopcom i dziewczynkom, których dorośli mężczyźni (mogący być ich dziadkami) skazali na śmierć, robiąc z tych malców gońców, sanitariuszy itp. Nie wyśmiewam ich. Uważam tylko, że zamiast bezrefleksyjnie włączać syreny i wydawać oólnopolski urzędowy nakaz smutku powinno się w końcu w Polsce jasno powiedzieć prawdę o powstaniu warszawskiem. Że był to de facto zbrodniczy, samobójczy i bezsensowny zryw, który sprawił, że kwiat polskiego narodu został zmieciony z powierzchni ziemi. Medialne wezwania do "oddania czci", "chwili zastanowienia nad bohaterami" itp. od lat mają za zadanie tylko jedno - zamaskowanie prawdy, uniemożliwienie podjęcia oczyszczającego dialogu. Dlatego je ignoruję.

Co do powstania warszawskiego i innych. Jestem Ślązakiem. Od urodzenia mieszkam na Śląsku, tak Górnym, Dolnym jak i Opolskim. Nie widzę więc powodu, dla którego nie mogę się domagać, aby na Śląsku, Ślązacy w śląskich miastach mogli czcić śląskich powstańców. Jeśli warszawiacy będą w Warszawie czcić ofiary śląskich zrywów, ja będę czcił na Śląśku ofiary zrywów warszawskich. Jeśli oni w rocznicę któregokolwiek powstania śląśkiego będą właczali syreny, stawali w bezruch na ulicy, ja będę robił to samo.

Trzeba sobie uświadomić, że w niczym Ślązacy od warszawiaków nie są gorsi, nic Ślązacy warszawiakom nie zawdzięczają. W niczym powstanie warszawskie nie jest ważniejsze, lepsze, godniejsze, aniżeli którekolwiek z powstań śląskich. Wręcz przeciwnie! Powstania śląskie pozwoliły przedwojennej Polsce na wspaniały rozwój gospodarczy - bez ślaskich hut i kopalni, II RP byłaby biedna jak mysz kościelna. A co dało Polsce powstanie warszawskie? Wytrzebienie elit intelektualnych narodu, zmiecenie z powierzchni ziemi 2 mln. miasta, wspaniałą pomoc w zaprowadzenie w Polsce na pół wieku komunistycznych rządów?



Zmieniany 4 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-10 21:04 przez septemberlicht.
Anonimowy użytkownik
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
10 wrz 2013 - 22:08:19
To temat bez końca.Warto jednak odpowiedzieć sobie na jedno arcyważne pytanie-co Legnica ma właściwie wspólnego z Powstaniem Warszawskim? Doskonale streścił to doktor Bogdan Musiał pisząc:
,, po przeprowadzonej w sposób metodyczny zagładzie stolicy Polski,stanowiacej centrum narodowego oporu i jednocześnie jeden z najważniejszych ośrodków gospodarczych kraju,Stalin uznał najwyrażniej za stosowne przyłączenie do Polski dużej cześci Dolnego Śląska.Czasowa zbieżność obu wydarzeń wydaje się nieprzypadkowa,gdyż strata Dolnego Ślaskaz jednej strony osłabiała Niemcy,z drugiej niezbyt wzmacniała Polskę,która ciezko ucierpiała w wyniku podwójnej okupacji i aneksji terytorialnych.Zakłady przemysłowe znajdujące się na Dolnym Śląsku Sowieci i tak planowali wywieżć do ZSRS.Stalin mógł też wychodzić z założenia,ze kolejne miliony wypędzonych na pewno nie ułatwią pojednania polsko-niemieckiego.''

Pod tymi słowami podpisuję się obiema rękami.Bardzo możiwe,że to dzięki ,,Warszawce'' nad Legnicą powiewa polska flaga.
Natomiast generalnie cieszy fakt,że nie zamyka się historii Legnicy do samej Legnicy.Ktoś mógłby spytać-co lączy Legnicę z Wrocławiem,Berlinem,Moskwą? Odpowiedż brzmi-baaardzo dużo...

i jeszcze jedno:,,mieszkaniec Legnicy czy Wrocławia chodzi po bruku, który z polską historią miał niewiele lub nic wspólnego. Historia Polski, ludzi ja tworzących na tych ziemiach ma zaledwie kilkadziesiąt lat... ''
Nie ,nie i jeszcze raz nie.Primo lata 1000-1300.Po drugie -inaczej wygląda polskość Legnicy,inaczej Wrocławia i jeszcze inaczej w Oleśnicy.Nie wrzucać wszystkiego do jednego worka.Co mnie mocno fasynuje -dużo mówi się o polskości Sląska.Super.Dużo mówi
się o Slasku niemieckim.Super.Dlaczego nie mówi się nic o Slasku czeskim i austriackim? Czasowo przecież biją na głowę i naszych i Niemców.Dziwne.Mocno brakuje mi logicznej historii.Zresztą portal też trochę pierze ludziom móżgi:
,,Niekomercyjny serwis Liegnitz.pl Obejmuje okres pruski w historii Legnicy, a więc lata 1740-1945.''
Lata 1740-1945 to okres:
a)pruski
b)cesarski
c)Republiki Weimarskiej
d)narodowo-socjalistyczny,inaczej hitlerowski
Nie wiem co portal widzi fasynującego w tym pruskim okresie.Jeszcze w 1875 Legnica liczy zaledwie 25 tysięcy mieszkańców.
Obiektywnie najwiecej rzeczy w Legnicy działo się za cesarzy i hitlerowców.Za cesarstwa grzmotnięto Francuzów i wymuszono gigantyczne reparacje w złocie.Hitlerowcy pozabierali majatki Żydom i przeciwnikom politycznym i pobudowali sobie koszary.
Pozniej Stalin fartownie pokonał Hitlera.Pomogła mu pogoda,Amerykanie i głupota hitlerowców.Z Legnicy zrobiono następnie jakąs cholerną Małą Moskwę ,na którą Amerykanie nakierowali pocisku nuklearne.Jeszcze pózniej Ronald Reagan udusił Sowietów wyścigiem zbrojeń i zbiciem cen ropy.Komunizm się sypnął i dzisiaj Legnica jest klasycznym przykłądem stagnacji.Zwariowana jest ta legnicka historia...
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
10 wrz 2013 - 23:35:23
Jeśli chodzi o "Polskość" Śląska, odsyłam do zestawienia map i przynależności Śląska na przestrzeni wieków
[youtu.be]
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
11 wrz 2013 - 09:48:23
septemberlicht => Deklarując narodowość Śląską wiadomą rzeczą jest, że na pierwszym planie wyrażasz zainteresowanie i przywiązanie do tego regionu i do tej narodowości. Sprawy polskie (ogólnopolskie jak i lokalne dla poszczególnych regionów) przyznasz, że mają dla Ciebie drugorzędne znaczenie. Stąd zapewne taka, a nie inna opinia w kwestii powstania warszawskiego...

Piszesz, że ignorujesz w całości zagadnienia związane z powstaniem warszawskim. Ja "ignoruję" wydarzenia związane z wybuchem powstania listopadowego, coroczne inscenizacje zdobycia arsenału itd. Co nie znaczy, że nie odwiedzam Olszynki Grochowskiej czy Reduty 56 na której zginął Gen. Sowiński... Dla Ciebie jednak pamięć o 200 tysiąchach ofiar warszawskiego zrywu pozostaje bez znaczenia - ignorujesz je... Cóż - masz do tego prawo...

Piszesz o prawdzie o powstaniu. I ja o niej piszę. Należy zrzucić maskę, która każe czcić każdą klęskę, bo tak musiało być - o czym zresztą pisałem wcześniej. Inną rzeczą jest cześć dla powstania jako bezmyślnej decyzji, a inną rzeczą jest oddanie czci ludziom, którzy mieszkali na mojej i sąsiednich ulicach, w mojej i sąsiednich kamienicach, którzy w pierwszych dniach sierpnia zostali wyciągnięci z domów, rozstrzelani i spaleni... Na mojej Woli w ciągu tygodnia zginęło 50 tysięcy ludzi i nie były to ofiary działań wojennych tylko ofiary masowych zbrodni... I w tym miejscu przepraszam za wyrażenie, które zaraz użyję: ale Katyń to "pikuś" w porównaniu z tym co się działo w pierwszych dniach powstania na Woli i Ochocie (bo te dwie dzielnice pierwsze odczuły zbrodniczą działalność Niemców i jednostek Kolaboranckich). W ciągu niespełna 10 dni zostało zabitych - rozstrzelanych ok. 60-70 tysięcy ludzi (co daje "średnią" ok. 8-10 tysięcy dziennie gdy w Katyniu ok. 500 osób dziennie - co oczywiście też jest przerażające, ale chodzi mi o skalę zbrodni). Tego mi nie odbierzesz, bo ja na codzień wychodząc z domu, idąc do parku czy sklepu mijam po drodze tablice i miejsca pamięci na których widnieją adnotacje "w tym miejscu rozstrzelano 1000, 2000, 7000 czy 12 000 Polaków - to mam zignorować? Wybacz, ale pozostanę przy swoim...

Natomiast należy słusznie przewidzieć, że za kilka lat rozpocznie się prawdziwa dyskusja o Powstaniu, jego przyczynach i skutkach, zresztą ten dialog już został rozpoczęty, ale narazie delikatnie, aby nie urazić pozostających przy życiu powstańców, którzy przeżyli piekło i lepiej żeby z tego świata odeszli w przeświadczeniu, że to co robili, robili w imię słusznej idei... Tak będzie zdrowiej dla nich. Dla pozostałego ogółu dyskusja się dopiero rozpocznie i liczę, że efektem tego będzie przynajmniej masowa zmiana nazw ulic i placów oraz rozbiórka wielu pomników oddających hołd i cześć tym, którzy do wybuchu powstania doprowadzili...

Myślę, że jasno się wyraziłem... Obok tego wydarzenia, jak i obok całej okupacji czy okresu IIWŚ w Warszawie i Polsce po prostu nie można przejść obojętnie. Ignorowanie takich wydarzeń jest tożsame ze stwierdzeniem, że można zignorować wydarzenia na chociażby Wołyniu, bo w końcu jak się miała śmierć 100 tysięcy Polaków na Kresach do mojego Śląska, Wielkopolski czy Pomorza...

Może ja jestem "innym" mieszkańcem Warszawy, ale każdorazowo będąc na warszawskich wojskowych Powązkach przystaję, zapalę świeczkę na mogiłach uczestników Powstań Śląskich i Powstania Wielkopolskiego (zajmują jedną wspólną kwaterę)...

Kosa25 => tylko bez "Warszawki":) to dla mnie niezrozumiałe określenie, które dość jasno przedstawia podejście do Warszawy i jej mieszkańców przez posługującego się tym określeniem:)

Utrata Kresów jak i przynależność "ziem wyzyskanych" do Polski zostało ustalone dużo, dużo wcześniej, aniżeli wybuch powstania warszawskiego. Powstanie mogło tylko ten układ, to założenie jeszcze mocniej przyklepać. I faktycznie to, że w granicach obecnej Polski leży Dolny Śląsk czy Zachodnie Pomorze to głównie zasługa Stalina (cóż za paradoks)... I może faktycznie fakt, że w Legnicy "uchowała" się przez okres komuny ulica Roosevelta, nie jest żadnym zaskoczeniem, bo Roosevelt wielkim przyjacielem Stalina był, przyzwalając między innymi na utratę kresów i przyłączenie do Polski "ziem wyzyskanych"....

Natomiast nie do końca podpiszę się pod tym, że Polskość na Dolnym Śląsku jest od od 1000 lat... Polskość była na Dolnym Śląsku epizodem, po którym miało miejsce kolejnych kilka epizodów. Współtworzymy historię Dolnego Śląska, Legnicy jako Polacy, ale jesteśmy na tej ziemi gospodarzami od niespełna 70 lat i z tym trzeba się pogodzić, choć niektórym to ciężko przychodzi...

Piszesz, że Legnicka historia jest zwariowana:) I owszem, ale jakże ciekawa. W porównaniu do wielu innnych miast na ziemiach wyzyskanych jej historia najnowsza (obejmująca czasy współczesne i XX wiek to już dość spore tomisko...



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-11 09:48 przez filosss.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
11 wrz 2013 - 11:39:16
Kosa masz rację, Legnica w latach w 1740-1945 znajdowała się w granicach państwa niemieckiego (królestwo prus, cesarstwo, republika, rzesza). Użyte przez nas zdanie "Obejmuje okres pruski w historii Legnicy, a więc lata 1740-1945" jest troche skrótem myślowym, chyba tylko Ciebie wprowadzającym w błąd. Przecież do 1945 r. Legnica ciągle była jedną z pruskich prowincji.

Dziwnie wyglądało by takie zdanie: Okres pruski w historii miasta, a więc lata 1740-1918, republiki weimarskiej, a więc lata 1918-1933, III rzeszy, a więc lata 1933-1945 to naszym zdaniem czas szczególnie ważny dla jego gospodarczej i terytorialnej ekspansji, dlatego głównie temu rozdziałowi poświęcony jest serwis Liegnitz.pl".....

Grupa jaką stanowimy, łączy właśnie zainteresowanie tym okresem - dlatego w 99.9 % poświęcamy jemu portal Liegnitz.pl. Wcale nie udajemy, że Legnica nie była polska, czeska, austryjacja, sowiecka czy prlowska. Bylibyśmy przeszczęśliwi, gdy ktoś jak my stworzył portal o legnicy piastowskiej, powojennej itp. Będziemy wspierać każdą podobną inicjatywę. No ale wybacz nam, że bardziej od czasów Jerzego Rudolfa czy Bolesława Rogatki kręcą nas rządy Ottomara Oertla.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-11 15:17 przez lothar77.
Anonimowy użytkownik
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
11 wrz 2013 - 14:43:11
Oczywiście,ze tak.Myślę,ze najlepszym określeniem na lata 1740-195 jest okres niemiecki.Nie pruski,nie cesarski tylko po prostu niemiecki.Nie można mówić ,ze np.Prusy miały kolonie a Afryce,albo,ze rozpętały II Wojnę Światową.Czasami dochodzi do śmiesznych sytuacji kiedy ktoś pokazuje mi niemiecki medal z 1898 roku i mówi -patrz Kosa hitlerowski medal.
A ja myśle sobie taaaa...... Ludzie z reguły nie łapą różnic.Zresztą są w częsci ofiarami propagandy PRl dla której
Niemiec=Prusak=hitlerowic.Zresztą nie tylko Legnica ma zwariowaną historię.Np.na Opolszczyżnie też jest mnóstwo kontrowersji.
Masę mieszkańców wcielono kiedyś do Wehrmachtu.Większość przymusowo,mniejszość sama poszła bo uwierzyła w Hitlera i III Rzeszę.Tam dopiero jest historyczny bigos.Stawiac pomniki i tablice czy nie stawiać? to dopiero są pytania.
Mnie zbulwersowała kiedyś pewna historia,nie pamiętam skąd.W jakieś polskiej miejscowości podczas wojny Niecmy rozstrzelali dużą grupę Żydów.Pod koniec wojny Sowieci w okolicy zniszczyli oddziały Wehrmachtu.I Żydzi i Niemcy leżeli obok siebie.W latach 90-tych Niemców ekshumowano i postawiono im tablicę,granity.. A ich ofiary nadal leżą sobie zapomniane.Z kirkutu hitlerowcy poutwardzali drogi. Jedynie lokalni pasjonaci szarpią się,wydobywają zniszczone nagrobk.Jedni ratują,drudzy niszczą.Ot ostatnio w Sobocie(obok Lwówka) cmentarz ewangelicki zrównano buldożerami z ziemią.

Do filoss:
Kiedy używam cudzysłowia dystansuję się od czegoś.,,Wyzwolenie'',,Ziemie Odzyskane'' ,,Warszawka''
hola hola -,, ale Katyń to "pikuś" '' Planowa,doskonale zorganizowana akcja eksterminacji elit polskich przez Sowietów.Nie żaden
,,pikuś'' .Trochę szacunku dla męczenników.
,, Polskość na Dolnym Śląsku jest od od 1000 lat...'' -to nie tak.Była prawie 300 lat.(Słowianie ,nie plemiona germnskie).Niemcy mają 200 letni okres.Czesi i Austryjacy razem 500 lat.Moze zresztą za 100 lat Dolny Slask bedzie turecki albo chiński? Demografia nas zjada powoli.I wtedy nie będzie to ziemia poniemiecka.popolska czy poczeska -będzie tego narodu,który pokaze największy darwinizm.Kartagina też istniała X lat i wyparowała.Nic w historii nie jest wieczne.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
11 wrz 2013 - 15:26:47
@filosss
Wszystko to co piszesz rozumiem. Wciąż nie rozumiem tylko dlaczego samobójczy zryw mieszkańców jednego z polskich miast ma być czczony w całej Polsce, w dodatku przez wszystkich jej mieszkańców? Rozumiem tragedię ludzi, którzy rzucają się pod pociąg, podcinają sobie żyły, itp. Ale dlaczego mam ich za te samobójcze zrywy szanować i podziwiać?

Zgoda, w czasie powstania zginęło mnóstwo cywilów w Warszawie. Ale przecież w czasie całej wojny ginęli nie tylko warszawiacy. W Polsce w czasie wojny zginęło kilka milionów Polaków. Dlaczego ich pamięci się nie czci syrenami, zatrzymywaniem aut na ulicy itp? W czym warszawiacy są lepsi, bardziej godni uwagi? Nie wystarczy ich pamięć czcić 1 listopada, wtedy kiedy czci się pamięć innych zmarłych? Dlaczego z taką atencją nie spotykają się np. tysiące Polaków pomordowanych na Wołyniu, miliony Żydów - polskich obywateli - zagazowanych m.in. w Oświęcimiu? Ponownie więc pytam - w czym mieszkańcy Warszawy są lepsi, godniejsi uwagi?

I jeszcze jedna rzecz - może w końcu czas, żeby - przynajmniej na Śląsku - zerwać z polskim narodowym masochizmem i zamiast czcić kolejne ofiary kolejnych samobójczych zrywów, które nie dały nic krajowi, zacząć czcić pamięć tych zrywów, które naszemu krajowi coś dały? Może należy w końcu zacząć czcić na Śląsku pamięć tych, którzy na tej, śląskiej ziemi przelewali krew? Może należy w końcu czcić tych, których ofiara nie poszła na marne? Może należy uczyć małych Ślązaków szacunku dla Polski poprzez szacunek dla miasta i regionu w którym żyją?

Może więc należy włączać syreny w rocznicę powstań śląskich, a nie powstania warszawskiego?



Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-11 16:02 przez septemberlicht.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
11 wrz 2013 - 16:31:32
Kosa25 =>

"cudzysłów" OK.

Katyń - oczywiście była to doskonale zaplanowana zbrodnia. Nie inaczej było w Warszawie gdzie Niemcy w równie doskonały sposób pozbyli się w ciągu tygodnia 60 tysięcy ludzi.

Inne statystyczne porównanie? Zamach na WTC (można rzec akurat na czasie). Blisko 2800 ofiar w NY. I warszawskie powstanie gdzie średnio podczas każdego z 63 dni Powstania ginęło 3 000 ludzi. To jest niewyobrażalny tragizm... w 2 miesiące zabito wszystkich mieszkańców łącznie Legnicy i Jeleniej Góry... Takie Piekary czy Kopernik były mordowane w ciągu kilku dni...

septemberlicht => Wybacz, ale porównanie ludzi zabitych niemieckimi rękami w Powstaniu do ludzi, którzy starają się popełnić samobójstwo jest conajmniej nie na miejscu? Co w tych tragicznych dniach mógł zrobić przeciętny Kowalski (a takich zginęło ok. 180 000) znajdując się w wirze walki na Starym Mieście, Woli czy Powiślu? Wybacz, ale takie stwierdzenie jest po prostu niesmaczne i całkowicie przedstawia Twój stosunek do niewinnych ofiar tego zrywu...

Dlaczego dla Ciebie wszystko jest czarne lub białe. Czcijmy i pamiętajmy o ofiarach jednej tragedii, ale ofiary drugiej tragedii już na pamięć nie zasługują...

Na pozostałe pytania musisz sam sobie odpowiedzieć. Ja nie czuję się ani lepszym, ani gorszym od innych mieszkańców naszego kraju, a taka łatkę chcesz mi przypiąć... Być może u Ciebię górę biorą jakieś prywatne kompleksy, niechęć do m. Warszawy i jego mieszkańców. Niewiem, ale mocno rażą po oczach Twoje zarzuty, z którymi się całkowicie nie zgadzam...

Podsumowując tą dyskusję bo widzę, że kol septemberlicht mnie nie rozumie i ma swój, być może bardziej Śląski niż Polski pogląd na sprawę.... Dobrze by było, aby każdy indywidualnie odczuwał potrzebę czczenia tych czy innych ofiar przy jednoczesnym braku dyskredytacji ofiar innych tragedii, co kol. septemberlicht chyba nie wychodzi...
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
11 wrz 2013 - 21:30:07
@filoss

Syrenami nie czci się niewinnych polskich cywili, których wydali na śmierć polscy żołnierze AK. Syrenami nie czci się tych 180 tys. niewinnych ludzi, których na sumieniu mają najwyżsi rangą polscy oficerowie AK. Te syreny mają na celu ciągłe ożywianie kłamliwego mitu o bohaterskim powstaniu, propagowaniu nonsensownej tezy o poświęceniu się Warszawy na ołtarzu ojczyzny, kultywowanie megalomańskiej, po części ksenofobicznej i nacjonalistycznej (a także warszawocentrycznej) wizji polskiej historii. Taki jest cel tego wycia syren. Dlatego też nie widzę powodu, dla którego mam brać udział w tych cyrku.

Nie mam nic przeciwko czczeniu ofiar powstania warszawskiego. Kto chce niech czci. Ale sprzeciwiam się dziwacznej wybiórczości i narzucaniu wszystkim Polakom jednego, koncesjonowanego w Warszawie wzorca ofiary. A w zasadzie "warszawskiej nadofiary". Dlaczego syreny mają wyć na pamiątkę ofiar poległych w Warszawie AD 1944, a nie np. na pamiątkę polskich Żydów zagazowanych w Oświęcimiu, dziesiątek tysięcy kresowiaków zakatowanych na Wołyniu? Wytłumacz, dlaczego? W czym pamięć o warszawskich cywilach ma większe znaczeniu niż pamięć o innych cywilach? Dlaczego tragedia warszawiaków ma być czczona w sposób "ogólnopolski"? Cierpieli bardziej niż polscy chłopi przecinani piłą, albo żywcem rozdzierani przez ukraińskich siepaczy? A może warszawiacy cierpieli bardziej niż miliony polskich żydów systematycznie wwywożonych, głodzonych i gazowanych w obozach koncentracyjnych? Wytłumacz mi.

I jeszcze raz pytam - dlaczego syreny w śląskich miastach wyją w rocznicę warszawskiego powstania, prowadzonego w Warszawie, w którym ginęli warszawiacy walczący o swoją warszawę? Ślązacy przelewali swoją krew wielokrotnie za Śląsk i pośrednio za Polskę. Dlaczego śląskie syreny nie mogą więc wyć na Śląsku w rocznicę śląskich powstań, w których ginęli Ślązacy? Nie proszę o to, żeby warszawiacy czcili Ślązaków, nawet mi to do głowy nie przychodzi. Chciałby tylko - jako Ślązak, mieszkający na Śląsku - móc czcić swoich własnych śląskich bohaterów, rozpamiętywać swoją własną śląską tragedię.

Wytłumacz mi, dlaczego w Polsce wciąż dominuje model patriotyzmu, przejawiający się w masochistycznej licytacji na to, kto bardziej dostał w tyłek i bardziej wycierpiał? W Polsce nie czci się zwycięstw i zwycięzców. W Polsce na uwagę i szacunek zasługują tylko przegrani. To chore i nienormalne. Jeśli już w całej Polsce mają wyć syreny, niech wyją 11 listopada, niech wyją w rocznicę wejścia do UE, w rocznicę bitwy warszawskiej, w rocznicę przyłączenia wielkiej części Górnego Śląska do Polski. Sprzeciwiam się polityce państwa, która w XXI w. kultywuje zdegenerowaną wizję narodowej historii, hołubi XIX tezę o Polsce-Mesjaszu, i co gorsza - stara się zgodnie z tą wizją wychowywać młode pokolenia. Przedwczoraj podano, że polskie władze oświatowe chcą wychowywać patriotycznie dzieci i młodzież, chronić ich przed ksenofobią i otwierać na inne europejskie narody, poprzez wycieczki do miejsc kaźni narodu polskiego. Czyli będziemy wysyłać do Oświęcimia młodych Polaków, żeby się potem uczyli nawiązywać np. z młodymi Niemcami normalne międzyludzkie kontakty. Zabierzmy tę młodzież również do Katynia, po powrocie stamtąd na pewno wzrośnie u nas poziom sympatii do Rosjan. Gratuluję Ministerstwu pomysłu.... [www.rp.pl] A czy nie lepiej byłoby zabrać młodych Polaków do Kielc i pokazać im ulicę, gdzie w 1946 r. bohaterscy polscy żołnierze zamordowali kilkudziesięciu polskich obywateli, żydów, którzy cudem ocaleli z wojennej pożogi. [pl.wikipedia.org] A czy nie lepiej byłoby zabrać ich do Świętochłowic i pokazać polską odmianę obozu koncentracyjnego, gdzie bohaterscy polscy milicjanci mordowali setki polskich obywateli, Ślązaków? [pl.wikipedia.org] Wcześniej katowanych przez Niemców i sowietów-wyzwolicieli? Te wizyty pozwoliłyby polskiej młodzieży spojrzeć inaczej na historię własnego narodu. Szerzej, pełniej, obiektywniej.

Nie miejsce i nie czas, żeby poruszać temat tego, czy my potrafimy godnie upamiętnić (czasem bardzo tragiczne) losy tych, którzy zbudowali miasta, w których po 1945 r. zamieszkali Polacy? Jak na razie czcimy tę pamięć bardzo wymownie - buldożerami niszcząc ostatnie niemieckie cmentarze na Śląsku. Mieszamy kości dawnych mieszkańców naszych miast z gruzem, ziemią, połamanymi nagrobkami, rozbitymi butelkami, odchodami i innymi śmieciami. Ale jeśli - nie daj Bóg - jakiś bałwan popisze sprayem grób na Cmentarzy Orlat Lwowskich, piejemy z oburzenia. A potem znowu odpalamy buldożer i rozjeżdżamy kolejny niemiecki cmentarz... Poczytaj o tym, co ostatnio wydarzyło się w Sobocie pod Lwówkiem. [wroclaw.gazeta.pl]

Jeśli chodzi o warszawiaków - nie odczuwam wobec nich niechęci. Zresztą, kim są dzisiaj warszawiacy? W większości to ludność napływowa, przybysze z mazowieckich wsi i innych części Polski. Dlaczego miałbym czuć wobec nich kompleks? Nie rozumiem. Zresztą tym nielicznym, rdzennym warszawiakom w pewien sposób współczuję - nie mieli szczęścia urodzić się i wychować na Śląsku, w jego wielokulturowej, wielojęzykowej, wielokonfesyjnej i wielonarodowej tradycji. Są w pewnym sensie jednowymiarowi, uproszczeni, zubożeni, płascy. Czego im można zazdrościć? Jestem Stwórcy wdzięczny, że NIE dane mi było urodzić się gdzieś wśród mazowieckich pól.



Zmieniany 10 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-11 22:08 przez septemberlicht.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 08:39:16
septemberlicht => Wybacz, ale nie zaspokoję w pełni Twojej ciekawości, bo w pełni się zgadzam z niemal wszystkimi akapitami twojego poprzedniego postu/posta. Nie zaliczaj sobie tego jednak jako sukces w przekonaniu mojej osoby do ww. stwierdzeń... W dziwny spoób starasz się ze mnie zrobić fanatyka z klapkami na oczach, ślepego na wszystko co dzieję się poza Warszawą... A tak nie jest - no ale jeżeli po wyrzuceniu w eter żalu zrobi Ci się lepiej, to ja nie widzę ku temu żadnych przeciwskazań...

" jednowymiarowi, uproszczeni, zubożeni, płascy " - hm - pozostawię to bez komentarza, kończąc tą do niczego prowadzącą dyskusję, bo nie mam przyjemności odczytywać pod swoim adresem (jako mieszkańca Warszawy) takich epitetów z Twoich ust. Może znajdź sobie inne forum do wylewania żalów i krzywd... Pozdrawiam...
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 09:36:18
Nie staram się z ciebie robić fanatyka. Nic, co napisałeś, fanatyzmem nie pachnie. Ot, po prostu sobie polemizujemy, nie we wszystkim się zgadzamy. Takie życie.

To co pisałem o jednowymiarowości warszawiaków vs wielowymiarowości Ślązaków pisałem nie po to, żeby kogokolwiek obrazić. Po prostu stwierdziłem obiektywnie istniejące fakty. Narodowa, językowa, religijna, historyczna i kulturowa różnorodność oraz wielowymiarowość - właściwa Śląskowi - to coś, co jest mieszkańcom Mazowsza, w tym warszawiakom nieznane i obce. Po prostu tak jest i tyle. Tak się ułożyła historia ziem na których żyjemy, historia na którą nie mieliśmy wpływu. A ziemia, na której wyrastamy kształtuje nas przecież, stwarza nas.

Dość często mam kontakt z ludźmi z Mazowsza i innych regionów Kongresówki. Dla nich to niepojęte, że można mieć pół rodziny w Niemczech, pół w Polsce. Że jeden dziadek mógł walczyć pod Stalingradem w szeregach Wehrmachtu, a że drugiego rozstrzelali Niemcy po wkroczeniu do Katowic. Że babcię Niemcy wyzywali od "polskich dziwek", wyzwoliciele Rosjanie zaś od "szwabskich kurew". Że czymś normalnym jest (była) znajomość nawet przez prostych ludzi niemieckiego, polskiego i śląskiego, czasem czeskiego. Że można żyć w polskim miasteczku, gdzie jest tylko jeden kościół katolicki ale za to trzy ewangelickie. Że księgi miejskie mojego rodzinnego miasta do XVII w. były spisywane po czesku. Że można czuć się Ślązakiem, a dopiero potem Polakiem, albo że można wcale Polakiem się nie czuć, znając jednak język polski i mieszkając od urodzenia w granicach Polski. I że takich deklaracji są tu na śląski setki tysięcy. Inne przykłady można mnożyć.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-12 10:25 przez septemberlicht.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 11:45:45
Piszesz, że nie chciałeś nikogo obrazić, ale mnie, pomimo, iż tak jak zauważyłem wcześniej, nie czuję się adresatem Twoich pytań, zwrotów i sformułowań zawartych w poprzednich postach, udało Ci się poniekąd urazić.

Czy my nie zgadzamy się w omawianych kwestiach? Moim zdaniem to Twoja osoba nie zgadza się i to tylko z jedną kwestią: uruchomieniem w Twoim mieście syren alarmowych przez niespełna 1 minutę jednego dnia w roku na znak solidarności z tragedią Warszawy, stolicy wielomilionowego kraju w którym żyjesz, miasta, które poniosło największą ofiarę w II WŚ wśród polskich miast i jedną z największych na świecie podczas całej IIWŚ. Tragedii i ofiary największej doznanej na każdej płaszczyźnie: życia ludzkiego, zniszczenia infrastruktury, zniszczenia zabytków, zniszczenia dzieł i dokumentów kultury narodowej i przede wszystkim utraty kilkusettysięcznej społeczności żydowskiej, która po Nowym Jorku była najliczniejszą społecznością i światowym ośrodkiem rozwoju kultury Jidisz.

Czy ta jedna minuta to tak wiele? Gdzie Twoja tolerancja, solidarność z historią kraju w którym żyjesz (bo PW nie było wydarzeniem w wymiarze lokalnym czy tego chcesz czy nie). Czy ta jedna minuta powagi, aż tak wiele Twoją osobę i innych kosztuje? Wierz mi, że nie... O wiele więcej kosztuje to ludzi w tym mieście (Warszawie) gdy każdego roku 1 sierpnia o 17:00 całe miasto staje i niemal u każdego chcąc nie chcąc na policzkach pojawiają się łzy, łzy, których nie można zahamować, łzy symbolizujące żal za doznane przez to miasto i jego mieszkańców krzywdy, za to, że Warszawa obecnie "jest jaka jest".

To jest lokalny patriotyzm, niesłychanie silny związek społeczności z własnym miastem, społeczności, która została niemal w całości wymordowana i obecnie odzyskuje świadomość i tożsamość życia w mieście wyjątkowym, nieśmiertelnym.

Słoiki, przyjezdni "ludność napływowa, przybysze z mazowieckich wsi i innych części Polski" tworzą to miasto. To miasto, albo się kocha, albo nienawidzi... Można przejść dość obojętnie obok Poznania, Łodzi czy Lublina, te miasta nie wywołują takich mocnych emocji jak Warszawa ze swoim bagażem historii, obecnym i przyszłym wyglądem...

Tak więc nie zgodzę się, że mieszkańcy tego miasta są jednowymiarowi, uproszczeni, zubożeni, płascy... Jesteśmy różni, jak wszędzie jak w każdym mieście, ale jednego nie można nam odmówić siły lokalnego patriotyzmu i przywiązania do tego miasta, jego symboli, histori i pamięci o ofiarach. O ok. 800 tysięcznej rzeszy mieszkańców tego miasta, naszych dziadkach i sąsiadach bestialsko zamordowanych niemieckimi rękami przez te kilka tragicznych lat II WŚ.

Mnie nie trzeba przekonywać do ciekawej wielokulturowości Śląska, jego społęcznego i historycznego bogactwa. Wiedz, że do 1939 r. Warszawa była równie ciekawym, wielokulturowym miastem z wieloma ulicami na których językiem Polskim się nie posługiwano, bo się go po prostu nie znało... Miastem w którym każda dzielnica posługiwała się własną specyficzną gwarą.

Dziś o tej utraconej wielokulturowości świadczą tylko cmentarze - cmentarze niemal wszystkich wyznań jakie występowały i występują w obecnej Polsce. Bo nie wierzę, że jest w Polsce drugie miasto gdzie znajdziesz muzułmańskie cmentarze kaukaskie i tatarskie, karaimskie, prawosławne, staroobrzędowców, mariawickie, żydowskie, luterańskie, kalwińskie, żydowskie i katolickie...

Pozdrawiam



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-12 11:49 przez filosss.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 12:55:48
Ciekawa dyskusja a wszystko sprowadza się do prostego stwierdzenia (od połowy filmu):

[www.youtube.com]



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-12 12:56 przez krzys_y.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 13:07:07
I znowu to samo. W koło Macieju od lat. Kwintesencja polskiego patriotyzmu . Czyli licytacja na to, kto jest większym Chrystusem. Kto bardziej cierpiał, kto bardziej dostał po uszach, gdzie popłynęło więcej krwi, gdzie zburzono więcej domów. Jakież to polskie... Poprzez polskie wychowanie patriotyczne zaszczepia się od wieków w polskich dzieciach straszliwą chorobę. Jej przejawem jest głębokie przeświadczenie wynoszone ze szkoły i szkolnych lektur, że najbardziej kocha swoją ojczyznę ten, kto dla niej umarł. Największy patriota to ten, który z czarną opaską na oczach wrzeszczy "Niech żyje Polska!" i leci do dołu z kulą w głowie. Patriotą nie jest ten, który chce w spokoju żyć i budować swoje miasto, region, kraj, ale ten, kto w najczęściej w zupełnie bezsensowny sposób rezygnuje z własnego życia. Patriotą nie jest ten, kto sumiennie płaci podatki, kupuje produkty Made in Poland, jeździ na wczasy nad Bałtyk. Patriotą jest natomiast ten kto idzie 11 listopada w pochodzie machając chorągiewką, deklaruje dumę ze swojego polskiego pochodzenia (jak gdyby miał na to jakikolwiek wpływ), i zabiera dzieci do Oświęcimia utwierdzając je w przekonaniu o wyjątkowości Polaka-Chrystusa Europy. Idąc tym tokiem myślenia przyjmuje się, że prawdziwymi patriotami, takimi "nadpatriotami", byli warszawiacy, bo zginęło ich 180 tys., Patriotami natomiast nie byli krakusi, poznaniacy, czy katowiczanie bo zginęło ich procentowo mniej. To byli patrioci drugiej kategorii. Polski samobójczy model patriotyzm fantastycznie obrazuje krótka fraza - "lepszy martwy bohater, niż żywy obywatel" (parafraza piosenki Peszek).

Polskie miasto, które najwięcej wycierpiało w czasie wojny, które najbardziej zostało zniszczone, które ludność była najbardziej mordowana, które zostało najbardziej skrzywdzone to Warszawa. A więc jej należy się najwięcej uwagi i szacunku. I syreny powinny wyć. A ja pytam - niby dlaczego? Moim zdaniem dzisiejsi warszawiacy powinni się raczej wstydzić, że ich ojcowie i dziadowie byli tak nierozważni, że lato 1944 skończyło się w Warszawie bezsensowną rzezią ludzi i tkanki miejskiej. Doprowadzenie do destrukcji swojego miasta to żaden powód do chwały. Raczej fakt, który powinno się wstydliwie przemilczać. Gdybym był warszawiakiem kazałbym włączać warszawskie syreny np. w rocznicę przeniesienia stolicy z Krakowa do Warszawy, a nie w rocznicę wydarzeń, które tę stolicę - de facto na własne życzenie warszawiaków - zmiotły z powierzchni ziemi.

A gdy mowa o ogólnopolskim włączaniu syren to one powinny wyć raczej w rocznicę wyzwolenia z niemieckiej okupacji Krakowa czy Poznania, bo tutaj na szczęście nikomu do głowy nie przyszło walczyć na ulicach miasta z regularnym niemieckim wojskiem, uzbrojonym w miotacze ognia, czołgi i bombowce. Dzięki temu choć trochę polskich miast z tej wojny ocalało. Nie widzę powodu dla którego mam wyciem syren czcić kolejną polską hekatombę, którą po raz kolejny sami sobie zgotowaliśmy, a której oczywiście z łatwością można było uniknąć. Wystarczyłby jedynie z mentalności przeciętnego Polaka wykasować matrycę myślową "wzorowy Polak = Polak, który ochoczo oddaje życie". A to ogólnopolskie wycie syren w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego niestety tę matrycę coraz głębiej wbija w mózg...

I na koniec - wiele razy piszesz, że powstanie warszawskie miało ponadregionalny charakter, że nie było czymś lokalnym itp. itd. Otóż mylisz się - ono właśnie było wydarzeniem lokalnym. Nie ma sensu uwznioślać czegoś post factum i robić z samobójczego zrywu warszawiaków aktu porównywalnego z powstaniem listopadowym, wielkopolskim czy powstaniami śląskimi. To był akt zbrojny ograniczony do połowy terytorium jednego miasta. Powstańcy z tego miasta wcale nie chcieli wyzwalać całej Polski, albo swojego regionu. Ale po prostu chcieli przywitać Sowietów w oczyszczonym z Niemców mieście. Żeby ten nonsensowny cel (por. skutki akcji "Burza" we Lwowie) urzeczywistnić zaryzykowali życie milionowego miasta. I przegrali.

Co do wyjątkowości Warszawy - którą się nienawidzi, albo kocha, obok której nie można przejść obojętnie. Jest to oczywiście teza megalomańska. Albo teza wygłoszona przez kogoś, kto nie potrafi obiektywnie ocenić miasta, z którym jest związany więzami rodzinnymi, emocjonalnymi itp. Miast o większym bagażu historycznym, które w swojej historii też wiele przeszły, obok których nie można przejść obojętnie jest w Polsce wiele. Pierwszy przykład z brzegu - Wrocław, Kraków, Gdańsk. Te miasta są o wiele ciekawsze od Warszawy. Wystarczy tylko wyzbyć się warszawocentrycznej perspektywy.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-12 13:24 przez septemberlicht.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 13:10:30
To podobno powiedział generał Patton do swoich żołnierzy - "Przyjechaliście tutaj na wojnę do Europy nie po to, żeby zginąć za swoją ojczyznę. Ale po to, żeby jakiś inny skurwysyn zginął za swoją". Niestety ta prosta prawda polskim generałom i wodzom naczelnym nie była znana... Dla Polaków największą chlubą była bowiem śmierć - rzecz jasna honorowa, bohaterska, widowiskowa. A wojny toczyliśmy nie po to aby obronić własnych cywili i pokonać wroga, ale po to aby jak najtragiczniej przegrać wojnę i samemu spektakularnie polec. Przy okazji bardzo często poświęcić życie tysięcy bezbronnych cywili i potwierdzić tezę, że jesteśmy Chrystusami Europy. Stąd te XIX powstania, stąd Westerplatte, Monte Cassino, powstanie warszawskie. I wpajany nam w szkołach podziw dla głównych aktorów-samobójców tych wydarzeń.

Co do Lindy - dorosły mężczyzna, który ma żonę, dzieci, który odpowiada za ich los, a pośrednio za los swojego miasta, regionu i kraju, nie może kierować się w życiu chwilowymi emocjami. Dojrzałość i dorosłość mierzy się właśnie tym, czy potrafimy przeciwstawić się chwilowej emocji, czy potrafimy dostrzec jak wielką ceną zapłacą za naszą gorącą krew nasze dzieci, żona, pośrednio nasze miasto i nasza ojczyzna.

Gdybym był warszawiakiem i w 1944 r. był w Warszawie, nie biegałbym z karabinem po kanałach, nie kazałbym mojemu 12-letniemu synowi biegać w ostrzale niemieckich snajperów z meldunkami, nie wymagałbym, żeby moja żona została sanitariuszką. Zaszyłbym się tylko w najgłębszej piwnicy i czekał z nimi na koniec tego piekła. Po to, by przeżyć i móc jako żyjący ludzie odbudowywać to miasto. Jako spalone miotaczami ognia trupy, jako trupy utopione w kanale, albo jako trupy pogrzebane pod ruinami kamienic w niczym byśmy się temu mojemu miastu nie przydali. Tak postrzegam patriotyzm.

Zresztą tak postrzega patriotyzm wiele narodów - począwszy od Francuzów, czy Anglików a kończąc na Czechach, którzy choć są przez Polaków wyśmiewani, w swojej historii zawsze zachowywali o wiele więcej rozsądku niż Polacy. Czesi wiedzieli kiedy walczyć i stać ich było na wielkie czyny - w czasie wojen husyckich potrafili dać odpór całej Europie, która wysyłała na nich krucjatę za krucjatą. Wiedzieli też kiedy opór nie ma najmniejszego sensu. Dzięki temu w 1938 niemieckie bombowce nie zmiotły z powierzchni ziemi Pragi, a w 1968 sowieckie (a także polskie czołgi) nie rozjeżdżały czeskich dzieci na ulicach czeskich miast...



Zmieniany 6 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-12 14:09 przez septemberlicht.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 15:03:20
Niemal wszystko to prawda septemberlicht. Ja też od kilku lat już się nie śmieje z waleczności Czechów podczas IIWŚ, a wcześniej to różnie bywało...

Ale... Swój ew. udział w Powstaniu oceniasz z dzisiejszej płaszczyzny. Niemal 70 lat po zrywie siedząc przed monitorem komputera we własnym domu, domu któremu nic nie zagraża (oczywiście poza wypadkami losowymi, ale tych sobie nie życzmy). Obok krzątają się dzieci, coś w TV ogląda sobie współmałżonka. Nie czujesz zagrożenia temu bytowi...

Lata 1939 - 1944 to mówiąc kolokwialnie "Hardkor"... Nigdy nie byłeś pewny dożycia jutra, a jeśli nawet to nie wiedziałeś czy obudzisz się na Pawiaku, w Al. Szucha, stojąc nad dołem w Palmirach, czy też jadąć towarowymi wagonami do Treblinki... Praca była, albo jej nie było. Groszowe wynagrodzenie, brak aprowizacji, dostępu do podstawowych produktów, za które trzeba płacić krocie. Jesteś szczęśliwcem, bo na Twoją kamienicę nie posypały się w 1939 r. bomby i obecnie odstępujesz jedynie pokój sąsiadom, którzy w ten sposób stracili swoje lokum. Małżonka została zabita w ulicznej masowej egzekucji. Kilkuletnie dziecko już na początku okupacji zostało Ci odebrane - ten słodki mały blondasek zdaniem Niemców lepiej sprawdzi się jako "Aryjczyk" w niemieckiej rodzinie niż wśród słowiańskiej chołoty...

Nad Tobą mieszka niemiecki oficer SS, który po pijaku lubi strzelać do sąsiadów na klatce schodowej.
Wczoraj na podwórko wywleczono całą rodzinę z mieszkania obok, bo odkryto, że ukrywają uciekinierów z getta. I uciekinierzy i ukrywający - rozstrzelani na miejscu - cieć właśnie zmywa szlauchem resztę skrzepłej krwii z podwórka...

Do żadnego z parków nie wejdziesz: "nur fur deutsche". Pierwszym wagonem tramwaju nie pojedziesz: "nur fur deutsche". Do teatru nie pójdziesz "nur fur deutsche". Zresztą nie masz do tego głowy... Do pracy musisz drałować naokoło niemieckiej dzielnicy, która jest tylko "nur fur deutsche". Minięcie się na ulicy z niemieckim żołnierzem zawsze mogło być ostatnią rzeczą jaką pamiętasz z tego świata. Zawsze za nic mogłeś dostać kulkę, lub cios kolbą pod żebro.

Codziennie widzisz wózki pełne nagich wychudzonych trupów - to akurat "ostatnia droga" biedaków, którzy umarli z głodu w Gettcie. Wiesz dobrze, że po likwidacji getta przyjdzie kolej na polską część mieszkańców Twego miasta...

Znasz założenia "Planu Pabsta". Wiesz, że Niemcy z półtoramilionowego miasta chcą stworzyć Nowe niemieckie miasto Warschau... Dotychczasowa zabudowa zrównana z ziemią, miasto wzniesione zgodnie z niemiecką narodowosocjalistyczną urbanistyką. Z półtora miliona mieszkańców miało zostać kilkadziesiąt tysięcy "polskich niewolników" i 100 tysięcy Niemców.

I przede wszystkim być może nie jesteś cywilem tylko należysz do AK, NSZ, AL, a może do PAL. Wiesz, że w ten sposób jesteś chociaż w części normalnie funkcjonować, mając świadomość, że dzień zemsty nadejdzie...

Masz dość tego, że żyjesz bo miałeś szczęście, ale nie wiesz kiedy to szczęście Cię opuści i skończysz z kulą w piersi, charcząc krwią i umierając leżąc na chodniku...

I tak dalej, I tym podobne...

To oczywiście być może zbyt przejaskrawiony obraz, ale obraz ukazujący codzienność życia w Warszawie. Okupacja w Warszawie na tle okupacji większości pozostałych miast RP była zaiste "hardkorowa". Gybernator GG Hans Frank w swym pamiętniku napisał „gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju”. Koło się zamyka bo represje wywołują akcje odwetowe....

Także Panie kolego... Naprawdę wiedz mi, że nie wiesz jakbyś się zachował znajdując się w środku takiego piekła. Można z dzisiejszej perspektywy, znając fakty, skutki i efekty oporu, łatwo swój udział w tym oporze określić, ale jak byłoby w rzeczywistości?
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 15:42:41
Zgadzam się, krew nie woda, zwłaszcza kiedy codziennie widzi się zbrodnię za zbrodnią. Kiedy codziennie jest się poniżanym i traktowanym gorzej niż zwierzę. Kiedy na każdym kroku czai się śmierć. To prawda, łatwo być mądrym przy komputerze, w ciepłym pokoju z kapciami na stopach. Są tylko dwa "ale" -

1. Spirala śmierci w czasie wojny po części była nakręcana przez samych Polaków. Nie byłoby masowych (odwetowych) rozstrzeliwań cywilów i likwidacji zakładników gdyby AK np. dała sobie spokój z mordowaniem szeregowych SS-mannów i niemieckich urzędników, którzy byli wyceniani na życie 50 Polaków. Często było tak, że za śmierć Niemca, syna rzeźnika z Bawarii (bez urazy dla rzeźników i Bawarii), albo berlińskiego przedwojennego złodziejaszka, życiem płaciło 50 polskich nauczycieli, inżynierów, lekarzy, naukowców itp. Warto było pakować temu Niemcowi kulkę w łeb? Czy warto było wysadzać pociągi jadące na front wschodni, po to, żeby w konsekwencji i odwecie SS-manni wyrżnęli za wykolejenie paru wagonów z ropą parę pobliskich wsi z setką bogu ducha winnych rolników? Ropa warta życia tych ludzi? A zresztą sama dywersja AK na kolei sprawiała, że mordercy z Katynia zajęli Polskę o kilka miesięcy wcześniej. Kto wie, czy gdyby nie polska dywersja w Generalnej Gubernii wyzwalaliby nas w 1945 właśnie Amerykanie, a nie Sowieci? Jakkolwiek to nie brzmi bluźnierczo, piekło II wojny światowej po części sami sobie stworzyliśmy. Trzeba było siedzieć cicho jak Czesi, zwłaszcza po 1943 r., kiedy było wiadomo, że Polskę i tak zajmą Sowieci. Zobacz, Czechów i nas po 1945 r. i tak spotkało nas to samo... Tyle że Czesi tego 1945 r. doczekali z nietkniętą stolicą i nieuszczuplonymi zasobami ludzkimi.

2. Powstanie wywołali żołnierze AK, nie cywile. I jak wskazują dokumenty, ci żołnierze byli karni. Kiedy 28 lipca odwołano mobilizację, AK-owcy bez wahania oddali broń i rozeszli się do domów. Władze AK mogły więc liczyć na posłuch. Gdyby nie wydano rozkazu rozpoczęcia powstania, powstanie by nie wybuchło. Powstanie wcale nie musiało wybuchnąć, twierdzenie, że było nieuniknione jest nieuprawnione i bliskie marksistowskiej koncepcji determinizmu historycznego. Po drugie - krew nie woda, rozumiem, ale władze Polski podziemnej powinny tłuc ludziom do głowy, że najlepsze co można teraz zrobić dla Polski to przeżyć wojnę i czekać na dalszy rozwój wypadków w powojennej, komunistycznej rzeczywistości. A nie rzucać się z gołymi rękami na opancerzone niemieckie czołgi. Że to pierwsze to postawa patriotyczna, a to drugie to postawa szaleńca, któremu tak naprawdę los kraju wisi i powiewa. Że trudniej będzie skomunizować Polskę jeśli będą w niej żyli tacy ludzie jak chociażby Baczyński i tysiące innych, wspaniałych wartościowych Polaków. Władze Polski podziemnej zrobiły oczywiście na odwrót, znowu w myśl zasady "lepszy martwy bohater niż żywy obywatel".

W 1944 r. do świń strzelano diamentami. I w moim przekonaniu, ten fakt chcą zagłuszyć wyjące w chwili wybuchu powstania warszawskiego syreny.



Zmieniany 5 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-12 15:59 przez septemberlicht.
Re: Legnica a Powstanie Warszawskie
12 wrz 2013 - 16:16:47
Zgadza się. Widzisz jak na spokojnie można rzeczowo dość do wspólnych wniosków...

Spirala śmierci - Oczywiście. Wydaje mi się, że każdorazowo dany przypadek należałoby indywidualnie rozstrzygać, bo czym innym było zabicie syna rzeźnika, a czym innym udany Zamach na Franza Kutcherę.

1. Ale widzisz z drugiej strony - taka taktykę, czyli taktykę bierności i spokojnego wyczekiwania na nadchodzące przyjęli warszawscy żydzi. Wyrżnięto ich (ordynarne, ale jakże trafne określenie) ok. 300-350 tysięcy gdy pozostali chwycili za broń nie chcąc dalej biernie umierać. Wiedzieli, że idą na śmierć, ale woleli umrzeć z bronią w ręku. Owszem inne realia panowały po żydowskiej stronie muru, a inne po "aryjskiej". Ale po żydach my, Polacy byliśmy kolejni do masowej eksterminacji... To, że wojna trwała 6 lat wiemy dziś. To, że wojna skończy się w 1945 r. stopniowo dochodziło do wszystkich od momentu otrzymania kopniaka w dupę jaki Stalin sprzedał Hitlerowi pod Stalingradem, czyli w 1943 r. gdy owa spirala dość mocno się już nakręciła... Tak więc trudno powiedzieć czy żyjąć w tamtych czasach najlepszym wówczas rozwiązaniem wydawała się bierność...

2. Polskie państwo podziemne i rząd emigracyjny w Londynie. To jest dopiero ciekawy rozdział. Trzeba stwierdzić, że walka jaką obecnie obserwujemy na naszej scenie politycznej niewiele różniła się od tej jaka była uprawiana podczas II WŚ, gdy wiele stronnictw i opcji ze sobą walczyło o wpływy, o przypodobanie się Alniantom. Niby wszystko w słusznej idei, ale podparte jakże niemądrymi decyzjami... Naczelny Wódz robił jedno, a premier drugie itd. itp... To dość ciekawy rozdział obecnie jeszcze z wieloma niewiadomymi, ale jedno jest pewne, to, że pchnięto nas ku powstaniu warszawskiemu nie do końca jest "polską decyzją"... A to, że premier Mikołajczyk, "Niedźwiadek", "Bór", "Monter" i inni wierzyli, że tym sposobem "uratują" kraj przed sowietyzacją było po postu naiwnością...
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Liegnitz.pl  ][  Kontakt  ][  Regulamin  ][  strona główna forum  ]