Johanniter Apotheke
Przy Wörther Straße 1 (ul. Matejki), w narożnym budynku z ul. Złotoryjską od 1910 r. Richard Beyer prowadził aptekę pod nazwą Johanniter Apotheke. Dziś w tym samym miejscu działa apteka Staromiejska.
Rodzina Beyerów zajmowała parter (apteka) i pierwsze piętro budynku. Richard miał trzech synów Siegfrieda (1914), Herberta (1918) i Erwina (1921). Najstarszy z nich Siegfried był zapalonym fotografem amatorem i autorem książki Ein schlesischer Apotheker erzählt. Erinnerungen 1914-1980 wydanej w 2006 r. Dowiadujemy się z niej, że autor miał przejąć aptekę ojca. W tym celu rozpoczął studia farmaceutyczne we Wrocławiu, które musiał przerwać ze względu na powołanie do Wehrmachtu. 1 sierpnia 1942 r. wziął ślub z Lisą Jatzlau. Uroczystość odbyła się w miejscowości Zeulenroda w Turyngii. Lisa Jatzlau studiowała w Akademii Sztuki w Dreźnie. Znanych jest jej kilka prac, w których utrwaliła Legnicę. Siegfried będąc na froncie trafił do niewoli sowieckiej, z której powrócił w 1949 r. Ostatecznie małżeństwo zamieszkało w Ulm, gdzie w 2015 r. Siegfried zmarł w wieku 101 lat.
Treść listu, który został napisany 15 listopada 1944 r. na papierze firmowym Johanniter Apotheke:
Liegnitz, 15.11.1944
wieczorem o 5 -6 godzinie
Kochana Helu!
Otrzymaliśmy Twój jakże kochany list z radosną wiadomością, że Gerhard jeszcze żyje i jest zdrowy, z czego bardzo się cieszymy, oby mu już się w miarę dobrze powodziło, w końcu wybawieni z tego psychicznego obciążenia, również bardzo cieszymy się, że cała Wasza czwórka jest zdrowa. Niezmiernie jesteśmy przybici tym, że nie możemy przekazać żadnego przybrania na groby naszych bliskich pochowanych na cmentarzu, ale jeżeli może dałabyś jeszcze radę położyć trochę gałązek i wieńców, to bardzo Cię prosimy o tę przysługę, dobrze? Prześlij nam proszę rachunek, z góry ogromnie Ci dziękuję moja droga Helu. Bądź zdrowa. Bertchen dokończy list, ponieważ pisanie idzie mi ciężko, szczególnie przy tak skąpym świetle. Więc jeszcze raz moja kochana, życzę Ci zdrowia, bo to najważniejsze.
Odpisz jak najszybciej i pozdrów Gerharda serdecznie od nas
Wuj Richard!

Kochana Helu!
Chociaż na pewno nie możesz być teraz szczęśliwa, po tym jak wzięli w niewolę Gerharda, to jednak jest to jakieś pocieszenie, że jest zdrowy i miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz dostaniesz od niego wiadomość. My wszyscy żywimy nadzieję, że wojna szybko się skończy. Byłam z Lisą w Neudorf (Nowa Wieś Legnicka), 6 km od Legnicy, właśnie wróciłyśmy, po ciemku i w deszczu. Przyniosłyśmy szklankę syropu i maku. Jeszcze nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak tata się czuje. Bóle dopadają go zwłaszcza w nocy, o pracy w aptece nawet nie ma co myśleć, raz byliśmy na dworze przez kwadrans, ale to już wszystko, jednak mamy nadzieję, że życie, nawet jeśli powoli, będzie znowu znośne. Dzisiaj w nocy Siegfried wraca z kursu w Brombergu (Bydgoszczy). Herbertowi i Erwinowi powodzi się na razie znośnie. Mam też nadzieję, że cieszysz się dobrym zdrowiem, a także, że dzieci są zdrowe, niczego lepszego nie można sobie życzyć. Pozdrów proszę Gerharda od nas, często myślimy o jego ciężkim losie.
Wszystkiego najlepszego życzę Tobie i dzieciom. Pozdrawiam bardzo serdecznie Twoja zawsze oddana Ci Ciocia Berta.
Kochana Helu!
Nasze listy się wyminęły. Teraz przynajmniej to nużące wyczekiwanie się skończyło. Już długo przeczuwaliśmy, że Gerhardowi coś się przytrafiło. Mamy nadzieję, że żyję mu się tam w miarę znośnie. Dobrze, że dzieci są przy Tobie ze swoją pogodą ducha. Bądźcie wszyscy w zdrowiu.
Pozdrawiam serdecznie zawsze Twoja Marta.
Kochana Helu!
Ja też chcę od siebie przekazać krótkie pozdrowienia. Miejmy nadzieję, że teraz może częściej będziesz dostawała wiadomości od Gerharda. Ty też możesz pisać do niego, prawda? Oby szło mu tam dobrze, ogromne szczęście, że nie jest ranny! A co u Wernera, Reinharda i Inge?
Pozdrów wszystkich serdecznie, a Ciebie szczególnie pozdrawiam
Twoja Lisa.
Siegfried powinien wrócić z Brombergu znowu zdrowy.
Tłumaczenia: Iwona Wilcox